Patrick pracuje w rafinerii, a w wolnym czasie gra w ukochaną piłkę, zajmuje się rodziną. Polityką nie interesuje się wcale do momentu, gdy on i jego żona zostają brutalnie potraktowani przez policję, która prowadzi dochodzenie w sprawie wybuchu w rafinerii. Patrick angażuje się w politykę, staje się jednym z przywódców walczących przeciw apartheidowi.
i pozbawić tysiące ludzi pracy, a kraj zepchnąć w ekonomiczną przepaść. I to ma być pozytywny bohater?! Dla mnie bohaterem był człowiek grany przez Tima Robbinsa - robił co musiał, żeby powstrzymać szaleńca i chwała mu za to.
Z obecnym krajem o nazwie RPA nie ma to nic wspólnego. Pomijając samą historię, która jest niesamowicie jednostronna i naciągana do granic możliwości w imię poprawnosci politycznej, to oglądanie dzisiaj tego filmu (zwłaszcza, gdy o realiach życia w RPA niewiele sie wie) mija się z celem. Dlaczego?Ano dlatego,ze...
oglada sie go jak produkcje makaronu spaghetti ,zli biali i dobrzy czarni .Standart .Tim Robbins
smeci niczym nasi ubecy w latach 198801989.