Jack (Bill Burr) czekał 46 lat, by zostać ojcem! Więc syna uczy, by zmierzył się ze światem, którego sam już nie poznaje, a rady innych tatusiów zwyczajnie olewa, gdyż nie chce go wychować na pospolitego mięczaka. Z przyjaciółmi Connorem (Bobby Cannavale) i Mikiem (Bokeem Woodbine) prowadzi firmę zajmujacą się produkcją klasycznych
Ten film jest raczej dramatem. Obraz zniszczenia mężczyzn, na skutek rozbujanego ego kobiet. Parafrazując słowa Billa Burra, jak to się stało, że przeszliśmy od nie słuchania kobiet, do usługiwania im?
Wiem, że to pastisz. Przerysowanie naszych czasów ale w wielu sytuacjach odnajduję siebie w postaci głównego bohatera. I aż mnie dziwi, że film się znalazł w ofercie Netflix. Może zauważają już, że ich droga to droga do nikąd...
Dobrze, że ktoś porusza ten temat. Czy nie widzicie, jakimi staliśmy się niewolnikami? Bez prawa do opinii? To tylko lekka komedia, ale pomyślcie