Trailer filmu "Neon Demon" szykował nam horror.Ot, pewnie kolejna taka typowa "stephenking`owska" Carrie.Jednak wszystko zapowiadało się wyjątkowo i tak też było.
Nie należę do fanek Refn`a."Drive" i "Bronson" wybitnie wbiły mi się w pamięć.Ponad wszelką wątpliwość - połączenie muzyki i obrazu, to jego główne, i mocne atuty.
Założę się , że zagrał na nosach widowni w Cannes mocną sceną w prosektorium z J. Malone.Coż sama scena , jak samo życie - tylko obraz zwłok po sekcji mógłby być jeszcze bardziej realny.
Sceny pożerania koleżanki okryte w całunie artyzmu?Dlaczego by nie?
Zatem kolejne zaskoczenie, to nie jest horror , ale perwersyjny thriller poświęcony głównie ludzkim ułomnościom.
Piękno prawdziwe i złudne.Kto jest naprawdę piękny a kto nie?Czym rządzi się świat?
Wewnętrzna brzydota pięknych fotomodelek, prawda i fałsz ze strony tych , których uważamy za przyjaciół.Jest zazdrość oraz zawiść maskowana "wazeliniarstwem".Realność i złuda.Młodość z charakteryzującą ją naiwnością oraz przeciwstawne - wyrafinowanie.
W końcu kolejne przeciwieństwa - oryginalność i miałkość.
Wszystkie te ludzkie cechy przeplatające się ze sobą , jak w kalejdoskopie.
Czy dałam się omamić Refn`owi?Przez chwilę tak.Jednak później wyłonił się , ten głębiej ukryty sens.
"Nie daj się zmienić , bądź sobą - nie ważne co.Bo jeśli się zmienisz , to zginiesz".
Oglądając "Neon Demon" miałam wrażenia , że niespiesznie poruszam się po przepięknym pałacu w Pszczynie.Mnogie sceny z odbiciem w lustrze - genialny zabieg reżysera - przypominały mi, te klasyczne i eleganckie neobarokowe wnętrza.
Symbol zwierciadła związany od zawsze ze sferą liryczności i tajemniczych zjawisk.Symbolizuje również pychę i egocentryzm.
Niesamowita zabawa kolorem , formą i teksturą w "Neon Demon" Refn`a , to istna magia i rozkosz dla artystycznego umysłu.Jak mentalne głaskanie lub pobudzanie - przyjemność nie dla wszystkich odbiorców.
Sama wielowątkowa historia, przypomina konwencjonalną historię Kopciuszka lub baśń o królewnie Śnieżce - która osadzona jest we współczesnym świecie.Jednak happy-end`u nie będzie.
Jest magia, są pumy, kanibale i powracające demony.
Rewelacyjne, elektryzujące role Fanning i Malone, hipnotyzująca niebieskimi i zimnymi oczami - Lee.
Zachwycający charyzmatyczną grą aktorską Harrington.
Jedyne co mogę z cała pewnością stwierdzić, to fakt, że Refn nie zrobił tego filmu:"pod publikę" i ma klasę.
Coż, kupujcie albo nie.Na tym polega sztuka.Nawet, jeśli nie ma na nią popytu w Cannes, to nadal sztuką pozostaje.Nie odbiera to jej statusu.
"Neon Demon" ma w sobie wiele prostoty.Kolorowej, błyszczącej i pięknej.Kupuję i podziwiam.
I chętnie wrócę do tej inteligentnej pozycji.Dla zwykłej i niespiesznej przyjemności oglądania.
Bez gwizdania.
Twoje słowa. Nie moje. Nie znam cię i kompletnie nie interesują mnie twoje przepychanki słowne. Jeśli masz problemy ze zrozumieniem nie udzielaj się na publicznym forum. Kompromitujesz się.
Jeżeli ktoś tu ma problemy to raczej nie ja. Skomentowałam wypowiedź
pawel_nowakk nie Twoją. Nie ty będziesz decydować czy mam się udzielać publicznie czy nie a kwestia mojej rzekomej kompromitacji nie podlega Twojej ocenie. Znam Cię równie mało jak ty mnie i Twoje zdanie na mój temat kompletnie nie ma znaczenia.
Nie odbierz tego, jako złośliwość, ale aroganckie zachowanie może sugerować spore niezaspokojenie i niewyżycie seksualne. Wyniki badań wskazują wpływ zbyt wysokiego poziomu testosteronu, jako wyraźną przyczynę napadów agresji.
Jestem kobietą więc poziom testosteronu mam raczej w normie i nie, w ogóle Twoja wypowiedź nie jest złośliwa, skądże znowu.
Doszukiwanie się w mojej wypowiedzi agresji świadczy zazwyczaj o braku merytorycznej argumentacji a odniesienia do seksu są zwyczajnie słabe.
Może w takim razie zwyczajnie zacznij szydełkować, bo inteligentna rozmowa na temat filmu raczej nie wchodzi już w rachubę, żegnam.
Inteligentna rozmowa na temat jakikolwiek jest możliwa tylko wtedy, gdy obie strony trzymają poziom, rozmowa z Tobą pod ten schemat nie podlega.
Bardzo ładnie sobie poradziłaś z tym biednym agresywnym @kozzy82. Podziwiam. Żałosna postać. Nawet nie zasłużyła na Twoje pełne klasy i wyważenia odpowiedzi. Fajnie, że umiesz trzymac emocje na wodzy. pozdrawiam serdecznie
@villemo75
zgadzam się z twierdzeniem niezrozumienia sztuki.... krytycy starają się być za bardzo odkrywczy... odszukują sztukę w kiczu bądz w innym badziewiu.... srający koń na festynie również wzbódziłby w takich osobach zachwyt, jeżeli powiedziane by było, ze koń prubuje się jakoś wyrazić przez to performance....
film słaby .... ciekawszy byłby ten koń..
Nie wzbudziłby u mnie zachwytu "srający koń na festynie", ale jeśli u ciebie owszem i byłby ciekawszy, niż "Neon Demon" to raczej sobie nie porozmawiamy.
dokonałeś wielkiego odkrycia kulturowego....
odnalazłeś gówno w szambie.... pozdro ;)
Masło maślane, w oparach wulgaryzmów, czyli kolejna wypowiedź do śmietnika. Podobnie jak sam autor.
Wyobraź sobie kaczkę. Kaczka to takie zwierzę, które znosi jaja, inaczej mówiąc to ptak. I teraz wyobraź sobie, jak deszcz po niej spływa. Żegnam, nie kłaniając się.
Miła recenzja :) Mi film się bardzo podobał. Piękne zdjęcia. Zaskakujące zakończenie. Co do reszty komentarzy, tych prymitywnych i tych mniej - sztuka winna poruszać spokojnych, a niespokojnych uspokoić. Mnie ten film poruszył, między innymi groteską. W mojej skromnej opinii nie ma co się obrzucać błotem. Niech się jednym podoba, a innym nie :)
Dziękuję, choć co prawda była to tylko luźna interpretacja "Neon Demon" Refn`a. Nikt nikomu nie broni mieć własnej opinii, (o filmie). Problem leży gdzie indziej, a mianowicie większość, która się tu wypowiadała, nie potrafi się zachować w sieci, po prostu nie ma z kim dyskutować. Z chęcią bym się z nimi spotkała vis a vis, by powiedzieli mi, co myślą. Argumentowanie w stylu, jak powyżej, to jak branie udziału w olimpiadzie specjalnej, nawet jeśli wygrywają, to nadal pozostają opóźnieni w rozwoju. Pozdrawiam i dzięki za opinię.
Tak zgadzam się, taka trochę nudna, kolorowa kupa z tego wyszła. Nie było we mnie ciekawości ''co stanie się za chwilę'' oglądając to dzieło, bo też nie została tu też zarysowana jakakolwiek misja. A drugie, trzecie dno również niezbyt fascynujące dla mnie.
A ja odczucia mam mieszane. Z jednej strony ciekawe metaforyczne ujęcia, momentami szukujące sceny mimo raczej wolnego tempa rozwoju wydarzeń... Ale dla mnie ten film to taka trochę wydmuszka. Piękna z zewnątrz, ale generalizująca i bez szczególnego przesłania. Nawet wspomniane metafory są powierzchowne. Dialogi momentami ciężkawe jak na szkolnej akademii. Moim zdaniem głównymi atutami są uroda Elle Fannin i gra Jenny Malone. Koncepcja filmu ciekawa, ale odtwórcza i przewidywalna (może poza sceną w prosektorium i ostatnią, z gałką oczną...). Tak czy siak - podkolorowanej i awangardowej historii zbłąkanego Kopciuszka daję połowę skali ;).
Tak obserwując ludzi wychodzących na premierze ze studyjnego kina, dało się zauważyć, że dominowały mieszane odczucia. Przede wszystkim seans upłynął w zupełnej ciszy, gdzieniegdzie w odpowiednich momentach dało się słyszeć śmiechy. Więc ogólnie rzecz biorąc, panował lekki sceptycyzm. I niech tak będzie, że jednym się podoba, a innym mniej. Nie ma chyba takiego filmu, który podobałby się wszystkim. I kto chciałby go oglądać?
No i tu jest pies pogrzebany... Na ekranie widzimy nic innego niż uprzedmiotowienie kobiet (modelki w negliżu, piękny trup kobiety w kostnicy sprowadzony do poziomu zabawki seksualnej, czy sen o seksie oralnym ze scyzorykiem w roli głównej), a reżyser sprzedaje to pod nazwą „sztuka”. Co najsmutniejsze, publika to kupuje.
Pozdrawiam.