Film sam w sobie jest dobry, w kwestii goslinga dołączam się do pochwał z poprzednich topików-ma talent. co mnie tutaj uderzyło jednak to podobieństwo w sposobie tworzenia filmu do meksykanina właśnie, oszczędność słów, naturalizm, wyrażanie intensywnych emocji przy oszczędnym użyciu środków, charakterystyczna praca kamery...macie podobne odczucia? ciekawe jak wyglądałby film z bernalem w głównej roli:)?