Gdyby produkcja zdecydowała o nagraniu serialu po rosyjsku - klimat byłby niesamowity. Ale chyba lepszy naturalny angielski niż angielski z wymuszonym rosyjskim akcentem
Nikt nie zagra Rosjanina lepiej niż Rosjanin. Angole, Amerkańce grający Rosjan zawsze będą tylko przebierańcami ze śmiesznym akcentem.
Ten Harris/Leganow wyglądał jak Mikołaj Cieślak z Kabaretu Moralnego Niepokoju.
Halo, dubbing! Fakt trzeba byłoby się nieco natrudzić by ruchy warg złapały synchro z rosyjskim, jednak nawet lekki odchyłki raziłyby znacznie mniej niż angielski
Dubbing to najgorsze, co można zrobić oryginalnej ścieżce dźwiękowej i aktorom. Nie po to się gra, także głosem, żeby zastąpić to jakimś generycznym gościem z budki nagraniowej.
Zdajesz sobie sprawę, że to głupia generalizatorska opinia za dychę? Dubbing można wykonać od "znakomicie" do "fatalnie". Z tym drugim niestety mamy zbyt często do czynienia; szybko, po c_h_uju. Nie wiem czy wiesz ale lata temu polska szkoła dubbingu cieszyła się powszechnym szacunkiem, bo aktorzy dubbingowi (często po prostu teatrali/filmowi) grając głosem dawali z siebie wszystko aż uznano że "mamy to". Nie wiem za kogo się uważasz by uznać ich pracę za generyczny głos z budki nagraniowej ale wierzę, że jeśli HBO by się za to chwyciło (zapewne dla wersji poza Stany bo Amerykanie muszą mieć po swojemu) to można byłoby liczyć na jakościowy rosyjski dubbing.
Zejdź ze swojego protekcjonalnego tonu, gościu, to po pierwsze. Po drugie, to amerykańsko-brytyjska produkcja, głównie z brytyjskimi aktorami. Twórcy podjęli świadomą i racjonalną decyzję, że serial będzie po angielsku, żeby dotarł do szerszej widowni.
Dla mnie dubbing zawsze będzie substytutem, zamiennikiem oryginalnej ścieżki dźwiękowej, nieważne jak dobrze byłby zrobiony. Oglądając film/serial lubię być możliwie najbliżej materiału źródłowego, a wprowadzając dubbing pozbawia się głosu oryginalnego aktora i niweczy jego pracę na tym polu. Jak ktoś lubi tak oglądać, to niech ogląda, ale nie widzę żadnego powodu, dla którego hbo by miało dla całego świata przygotować specjalnie rosyjski dubbing po parę osób by chciało "dla klimatu".
Ten serial jest na tyle fantastycznie stworzony, że nie czuję potrzeby rusycyzowania go na siłę, żeby świat przedstawiony mógł kupić mnie swoją autentycznością. Tak samo na siłę można się przyczepiać np. do Spartakusa czy Rzymu, że niby dlaczego postacie nie mówią po łacinie? A generalizowałem, bo wypowiedzi w necie wymagają kondensacji, przepraszam wszystkich urażonych aktorów głosowych.
To tak jakbyś twierdził, że japoński samochód powinien mieć kierownicę po prawej stronie, bo tylko to dobre co oryginalne.
Wersja językowa z dubbingiem jest pełnoprawną wersją, tak jak japoński samochód z kierownica po lewej jest pełnoprawnym samochodem. Wytwórnia filmowa, reżyser, producent i cały sztab prawników zdaje sobie doskonale sprawę, że powstaną wersje z dubbingiem, wszystko jest legalne i zgodne ze sztuką.
Nie ma żadnego niweczenia pracy aktora, bo aktor też zdaje sobie sprawę, że gra głosem tylko do tej jednej wersji językowej, a w innych zastąpią go jego koledzy. Aktor akceptuje to, że niezliczone duble, a nawet całe kompletne sceny wylądują w koszu montażowym i nie płacze po nich.
Dubbingu nie przygotowuje HBO tylko Dystrybutorzy, na czym zresztą HBO doskonale zarabia. I Rosjanie z zapewne zrobią sobie własny dubbing do filmu czego im zazdroszczę. Polski dubbing, z uwagi na specyfikę nie sprawdziłby się, ale wykupienie rosyjskiej kopi i dodanie do niej, choćby nawet lektora, byłoby lepszym rozwiązaniem, choć przypuszczam, że kłopotliwe od strony prawnej.
Dubbing w żadnym filmie (poza niektórymi animacjami) się nie sprawdza, chyba że ktoś jest na tyle ślepy albo mało rozgarnięty, żeby nie odczuwać dysonansu między ruchem ust, a dźwiękiem.
Wiesz, ja znam ludzi, którzy nie dostrzegają tego, że film idzie w klatkach, albo że dźwięk jest przesuniety w stosunku do obrazu o pół sekundy. To im pewnie również i dubbing by nie przeszkadzał. Natomiast cała reszta preferuje oryginał, napisy, ostatecznie (lub czasem z wygody, jak się ogląda coś na luzie, a nie zna języka) lektora.
Co jeszcze zmyślisz? W krajach gdzie się dba o znajomośc języków obcych (jak np. Norwegia), dubbingu, czy lektora, nawet nie uświadczysz. Poza kreskówkami. Jedynie napisy.
Nie znam nikogo, kto akceptowałby dubbing, poza filmami animowanymi. A oglądam filmy z dziesiątkami osób. Lektor? Owszem. Dubbing? Pierwsze słyszę.
Francuzi, Niemcy, Włosi, Czesi, Chińczycy, Brazylijczycy, Meksykanie, Japończycy, Hiszpanie, itd.....itd....
Dyskutując od dekad w internecie, jedynie Amerykanom (którzy w ogóle nie znają języków i wykazują wprost niestworzone lenistwo intelektualne w takich sprawach) jestem w stanie przypisać preferencję dla dubbingu. Nie chce im się czytać (i spora część wręcz narzeka, że jak usiłowała to nie nadąża, sic!), a czegoś takiego jak lektor zwyczajnie tam się nie zna.
Zresztą lektora się nie zna w większości krajów świata - ludzie nie wybierają dubbingu nad lektora, to jest u nich jedyna alternatywa wobec napisów.
Poza tym, z moich obserwacji, wszędzie młode pokolenia, wychowane już w sieci, preferują napisy. Chociaż istnieje możliwość, że ja po prostu obracam się wśród rozgarniętych ludzi, a nie losowych delikwentów.
Lektor jest najgorszym możliwym rozwiązaniem, tylko w Polsce się go stosuje i jeszcze w krajach poradzieckich, ale tam używają podwójnego lektora damsko-męskiego.
Są tacy lektorzy, że w ogóle nie przeszkadzają w oglądaniu. Z lektorem, chyba panem Gudowskim obejrzałem 5 sezonów Z Archiwum X. Nie zamieniłbym tego na oglądanie z napisami.
Niemicy, Francuzi, Włosi i wiele innych nacji, które zapewne oglądały Archiwum X z dubbingiem - wyśmiali by cię.
Możesz mieć rację, ale oni są tak "nauczeni" oglądać. Jakby mieli lektora dawniej, to mogliby teraz wyśmiewać, o ile to w ogóle robią, dubbing.
Bardziej się postaraj :) Twoja racja jest najlepsza bo jest "mojsiesza". Tyle osób tutaj tak bardzo się myli, a użytkownik Leszy2 pokazuje/pisze co jest najprawdziwszą prawdą :D.
Owszem, bo nie jest to moja racja tylko milionów osób na całym świecie, a także - możesz się o tym przekonać - obiektywna racja specjalistów od filmu. Na przykład pana Tomasza Raczka.
Statystyki są zresztą bez znaczenia w ocenie tego jak warto oglądać. Większość ludzi nie ma słuchu muzycznego (i odbiera muzykę emocjonalnie, a nie abstrakcyjnie), co nie oznacza, że mam, posiadając niezły słuch, słuchać jakiejś popeliny. Jak ktoś nie jest w stanie odbierać w pewnym głębszym spektrum, to niech sobie tej popeliny słucha. Ja będę natomiast słuchał czegoś co ma znacznie więcej poziomów przekazu.
Z dokładnie tego samego powodu nigdy nie oglądam filmów z dubbingiem (poza animacjami), wyjątkowo rzadko z lektorem (anglojęzycznych praktycznie nigdy), z napisami jak nie znam języka lub nie łapię do końca gadek w konkretnym filmie (i wówczas napisy w jęz. oryginalnym, żeby się przy okazji poduczyć), poza tym oryginał. Prawdę mówiąc - nie wiem jak można inaczej oglądać np. komedię.
Podałem statystykę w odpowiedzi na to, że twierdziłeś, że nie znasz nikogo, kto akceptuje dubbing. Większość świata akceptuje dubbing, a nie akceptuje lektora ani napisów.
Filmów z dubbingiem nie oglądasz z braku przyzwyczajenia i pod wpływem ideologi, którą sobie wytworzyłeś.
Obiektywnie dubbing jest najlepszą formą dopasowania wersji językowej i potwierdzają to fachowcy od kina i rzeczowe argumenty, które podaję.
Przyjmuje to, że nie akceptujesz dubbingu i rozumiem, ale to nie znaczy, że "dubbing w żadnym filmie się nie sprawdza".
Kiedyś też nie akceptowałem dubbingu, jak byłem młody, ale się przekonałem, zrozumiałem i przyzwyczaiłem.
Nie wyobrażam sobie oglądać z napisami filmu typu Marvell, np.
"Obiektywnie dubbing jest najlepszą formą dopasowania wersji językowej" obiektywnie? Dubbing to rak. Jak usłyszę dubbing, od razu wyłączam film. Wolę nie obejrzeć w ogóle, niż oglądać z dubbingiem.
Ktoś Ci płaci za to, że tak bronisz dubbingu?
Ja nie jestem w stanie oglądać filmu jak widzę np. Brada Pitta, który mówi głosem Szyca czy Pazury. No błagam! Ale jak Tobie to odpowiada to spoko, oglądaj sobie. Nie rozumiem tylko po co na siłę próbujesz udowodnić innym, że dubbing jest naj! O gustach się nie dyskutuje. Pozdrawiam
Ja nie dyskutuję o gustach, nikomu nie mówię, że dubbing trzeba lubić i akceptować - wręcz przeciwnie. Natomiast obiektywnie dubbing jest najlepszą formą adaptacji językowej.
Z całym szacunkiem do bzdur, któe wypisujesz, głos Dartha Vadera jest jego głosem tylko, powtarzam- TYLKO w oryginale. Dubbing zabija tę postać. Japończycy mają specjalne szkoły dubbingu i są w tym mistrzami. Żeby dobrze zdubbingować, trzeba być aktorem głosowym a nie tylko aktorem.
Tylko czyim głosem? Davida Prowse'a czy Jamesa Earla Jones'a ? W czym oryginał jest lepszy od dubbingu? Podkłada go jakiś aktor, wybrany przez producentów. Tak samo jest z dubbingiem. Dubbing jest legalny i zaakceptowany przez producentów, a nawet w przypadku Disneya - obowiązkowy, w naszym kraju. Wersja z napisami jest extra dodatkiem za osobne pieniądze. Wracając do: w czym lepszy jest oryginał? Obiektywnie: w zależności od odbiorcy lepsza jest wersja językowa dopasowana do widza. Dowodem na to jest to, że ci którzy zarabiają pieniądze tak zadecydowali.
LOL :D :D :D Słonko, dobrze wiesz o co chodzi i nie popisuj się wiedzą o SW, bo polegniesz w przedbiegach :) Głos Dartha Vadera jest TYLKO jeden a pan Prowse był brany pod uwagę tylko jako aktor odtwarzający postać lorda Sith. I z tego, co pamiętam, aktorów odtwarzający postać Vadera było kilku, nie tylko David. Nie zmieni tego żadna wyTFUrnia Disneya (która zabiła legendę i dała miernoty jako głównych bohaterów). Dubbing w niektórych tylko przypadkach (kreskówki) się sprawdza. LOL, zabawny jesteś w tym swoim pchlim nadęciu.
Nie wiem jak się ma porównanie dzieła kultury do samochodu, no ale idąc tym tropem: jadąc europejską wersją japońskiego samochodu nie poczujesz utraty jakości względem "oryginału". Pomijając inne zmiany konstrukcyjne, na których się nie znam, auta będą swoimi lustrzanymi odbiciami, uwzględniając specyfikę ruchu prawo/lewostronnego. Przy dubbingowanym filmie aktorskim sprawa wygląda inaczej, bo:
1. Nigdy inna wersja językowa nie będzie idealnie zsynchronizowana z ruchem ust aktora.
2. Aktorzy głosowi nie zawsze są dobrze dobrani względem pierwowzoru. Dla kogoś, kto wie jak brzmi głos danego aktora, który gra w filmie, może to powodować spory dysonans.
3. Wyrażenia czy idiomy charakterystyczne dla języka oryginału czasami są nieprzetłumaczalne.
4. Aktor grający w filmie fizycznie tam jest i tworzy swoją postać, praca aktora głosowego zawsze będzie odtwórcza.
I jasne, że dubbing powstaje i będzie powstawać, oraz że jest to legalne itd. nikt tego nie podważa. Tak samo jasne jest, że aktorzy to profesjonaliści i wiedzą, że inne wersje językowe powstają i nie będą płakać z tego powodu. Po prostu dla mnie, jako dla widza, jest to rozwiązanie o wiele droższe niż napisy i bardziej inwazyjne od napisów. O ile można zrozumieć dubbing w produkcjach dla dzieci, filmach animowanych czy grach z wczesnych lat dwutysięcznych (nie było wtedy na tyle realistycznego ruchu ust, żeby widzieć różnicę), tak oglądanie filmów dla dorosłego widza z lektorem czy dubbingiem mogę sobie wytłumaczyć tylko lenistwem, bo komuś się zwyczajnie nie chce czytać.
Otóż to. Dodaj jeszcze do tego fakt, że przy lektorze nieuchronnie tracimy połowę tła dźwiękowego, a również dubbing wyjątkowo tylko ma na tyle dobrą edycję dźwięku, żeby wkomponować się dobrze w tło.
1. Oglądajac dubbing maż przynajmniej okazję dostrzec ten 'brak synchronizacji', czytając napisy na pewno byś tego nie zauważył.
2. Dysonans może spowodować wszystko.
3. W dubbingu jest o wiele łatwiej zastąpić takie idiomy niż przy użyciu napisów.
4. To zdanie jest o niczym. Równie dobrze mógłbyś zarzucić, że aktor musi mówić to co napisze scenarzysta lub każe mu reżyser.
Tylko że, co do pkt 1 i 3, jeżeli film jest po angielsku, a zazwyczaj jest, to mogę go posłuchać, bo znam angielski.
Owszem, ale napisy i tak ci przeszkadzają, bo odwracają wzrok.
Po za tym, raczej nie znasz wszystkich idiomów, odzywek gwarowych czy nawiązań kulturowo-społecznych. Profesjonalny tłumacz zna i ma czas na zorientowanie się w pewnych sprawach i dobranie odpowiednich wyrażeń, które w dubbingu jest o wiele łatwiej zastąpić niż napisami. Napisy muszą być krótkie i czytelne, tzn nie powinny zawierać słów z którymi nie spotykasz się w słowie pisanym.
"Profesjonalny tłumacz zna i ma czas na zorientowanie się w pewnych sprawach i dobranie odpowiednich wyrażeń, które w dubbingu jest o wiele łatwiej zastąpić niż napisami" ahaha xD Nie wiem jak gdzie indziej ale w Polsce to często tragedia. Tłumaczenie nagminnie "if it wasn't for you" na "gdyby to nie było dla ciebie" albo złagadzanie różnych shit i f*cków na coś w stylu kurczaczki pieczone. Napisy można zignorować a dubbingu już nie. Tłumacze w Polsce często wydają się ludźmi z przypadku, którzy zostali wybrani tylko dlatego, że w liceum mieli czwórę z anglika
" oglądanie filmów dla dorosłego widza z lektorem czy dubbingiem mogę sobie wytłumaczyć tylko lenistwem, bo komuś się zwyczajnie nie chce czytać."
Myślisz, że jesteś taki mądry i obyty a nic nie wiesz. Dla ludzi, którzy mają kłopoty ze wzorkiem napisy odpadają. Ja nie znoszę napisów, bo po godzinnym serialu już nic nie widzę. Mów co chcesz, ale lektor daje większy komfort oglądania.
Kłopoty ze wzrokiem to nie jedyny powód. Napisy zawsze w pewien sposób przeszkadzają w oglądaniu obrazu, a tym jest przede wszystkim film. Najlepszym dowodem jest to, że napisy drażnią i odwracają uwagę gdy są wyświetlane równolegle z głosem, który jest zrozumiały. Cokolwiek by to nie było.
dubbing to największe dziadostwo jakie powstało. Już wolę z lektorem oglądać i nie rozumiem po co wciskać innym co mają myśleć. Jeśli uważasz, że nie wmawiasz innym, że dubbing jest najlepszy itp to tutaj już problem jest w tobie.
Nie rozumiesz pewnych rzeczy i wszystko ci się myli. Stąd twój problem. Wyjaśnię to na przykładzie, na analogii: Dajmy na to, że drużyna Wisła Kraków zdobyła Mistrzostwo Polski. Taki jest fakt. Ty natomiast uważasz, że Wisła to dziady i nie rozumiesz dlaczego gazety wciskają innym co mają myśleć.
Ty serio porownujesz to do spartacusa, ktory obok wiarygodnosci historycznej nawet nie lezal?? Autor watku ma po prostu racje i to jest niepodwazalne. Po ruskiemu serial mialby lepszy klimat.
Nie chodzi o jakość dubbingu. Film jest zamkniętym dziełem, głos jest elementem roli i ma zostać toczka w toczkę taki jak sobie reżyser wymyślił.
Nawet gdyby jakąś książkę czy obraz można było "poprawić" przez zmiany to się tego nie robi. To nie kolesie od dubbingu nakręcili Czarnobyl i nie mają prawa ingerować w jego treść.
Mylisz się. Rzadko kiedy film pozostaje takim jak sobie wymyślił reżyser.
A dubbing jest wpisany w produkcję filmową, tak jak montaż, udźwiękowienie, itd.